Wycieczka w góry
Wczoraj ponownie byliśmy w wysokich górach z Salarem, Aramem oraz moim wujkiem Alim. Po zjedzeniu śniadania zajechaliśmy do mojej cioci Aishok po jedzenie, które przygotowała nam na piknik w górach. Po drodze zabraliśmy Arama spod jego domu. Jechaliśmy po bardzo trudnych do jeżdżenia drogach, ale mieliśmy pick-upa, który miał napęd na 4 koła i bez trudności wjechał na każdą górę. Dojechaliśmy prawie na sam szczyt, gdzie rozpaliliśmy ognisko i zjedliśmy obiad. Po zjedzeniu i obowiązkowym wypiciu herbaty pojechaliśmy jeszcze trochę wyżej, gdzie rosło dużo roślin o nazwie " kangyr", w których korzeń jest jadalny po ugotowaniu. Ta roślina jest też często podsmażana z jajkiem na kolację. Następnie wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy niżej przez pole. Zjeżdżaliśmy z dużej wysokości i nawet się trochę bałem. Gdy byliśmy na miejscu znowu rozpaliliśmy ognisko. Tym razem tylko wypiliśmy herbatę i zjedliśmy rewaz (rełaz), taki niby polski rabarbar. który bardzo smakował mi w zeszłym roku i rośnie tylko na wiosnę. Gdy wracaliśmy widziałem kilku mężczyzn, którzy skakali po górach (prawdopodobnie zbierali rewaz) i sobie tak pomyślałem: jak oni się nie boją. Myślę, że trzeba się urodzić w górach, żeby być aż tak odważnym! Kolację zjedliśmy w domu. Posiłki zrobiła nam jak zwykle kochana ciocia Aishok.
Myślę, że nasz pobyt w Kurdystanie w tym roku będzie głównie polegał na odpoczynku w górach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz